Ads 468x60px

Blogroll

Blogroll

Blogger news

About

Blogger templates

sobota, 13 października 2012

Szpital domowy

Od trzech tygodni rodzinka mi choruje. Dusia, Tatianka, mąż... Ja jakoś się trzymam, ale coraz mi trudniej. Nocki zarywam, śpię po 2 - 3 godziny na raty, bo co chwilę wstaję do któregoś choruszka. Bo mu się pić chce, bo gorąco, bo zapchany nosek oddychać nie pozwala, bo atak kaszlu uniemożliwia złapanie oddechu. Nie dosypiam, jadam byle co, byle szybko, co skutkuje tym, że waga znowu idzie w górę (nie pisałam wcześniej, że na diecie MŻ jestem i udało mi się 4 kg zgubić). Najbardziej żal mi dziewczynek.
U Nadusi prawdopodobnie alergia na kurz, pleśń i roztocza się rozwija. Staram się dom ogarniać jak tylko mogę, ale ostatnio nie daję rady i ten ch...ny kurz czasami pomieszkuje z nami;/ Do tego doszła jakaś infekcja, gardło czerwone, migdały powiększone, więc na lekach przeciwbakteryjnych i przeciwalergicznych jedzie, jednak jak na razie poprawy żadnej nie widzę, a nawet wydaje mi się, że gorzej jest niż było. Bidulka nosek ma zapchany, oczka podkrążone, ciężko oddycha, ale się nie skarży. Wygląd jej gardziołka mnie przeraża, ale ona uparcie twierdzi, że ją nie boli (może i dobrze, że nie cierpi). W poniedziałek kolejna wizyta w mojej "ulubionej przychodni".
Tatianka za to jakiegoś wirusa złapała i od tygodnia z katarem walczy. Od kilku dni objawy się nasiliły do tego stopnia, że oddychać może tylko wówczas, gdy w pionie jest trzymana (wyobrażacie sobie nocki?). A jest co trzymać, bo moja prawie 5 - miesięczna "kruszynka" waży bagatela 11,9kg (dla porównania 2,5 - letnia Dusia waży 12,9kg). Na szczęście mała przekonała się do Fridy i bez większych oporów pozwala sobie pomóc. W dzień. Bo w nocy wrzaski urządza;/
Ech, te wszędobylskie wirusy i bakterie. Spadajcie z mojego domu. No już!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
 
Blogger Templates