Ads 468x60px

Blogroll

Blogroll

Blogger news

About

Blogger templates

wtorek, 28 sierpnia 2012

Małymi kroczkami ku samodzielności...

Podejść do odpieluchowania mieliśmy kilka. Po raz pierwszy próbowaliśmy przekonać Nadunię do nocnika, gdy miała 18 miesięcy. Wówczas nie było mowy o tym, by na niego usidła;/ Lalki, misie, ja, D. - wszyscy mogliśmy siadać na nocnik, ale Dusia uparcie odmawiała, a każda próba przekonania jej kończyła się płaczem i wrzaskiem. Nie pomogła też zmiana modelu z tradycyjnego nocniczka na krzesełkowe, więc... odpuściliśmy. Nic na siłę. I tak przez kolejne kilka miesięcy, gdyż Dusia zaczęła wykazywać zainteresowanie "tronem" mając dwa lata. Wówczas chętnie na niego siadała, ale jeszcze nie pojmowała, o co tak właściwie chodzi z tym siusianiem. Mogła siedzieć na nocniczku nawet godzinę (żeby nie było, że to ja ją tam tak długo trzymałam - to ona nie dawała się z niego ściągnąć) i nic. Czasami udawało mi się ją wysadzić "na czas", ale nie o to przecież chodziło... Bardzo, bardzo chciałam, by mała nauczyła się korzystać z nocniczka, zanim na świecie pojawi się jej siostrzyczka, bym nie musiała zmieniać pieluch obu córkom. Niestety klapa - jak wróciłam z Tati do domu, nocnik poszedł w odstawkę. Dusia - jak na samym początku - w ogóle nie chciała na niego siadać. Myślę, że to kwestia "powrotu do bycia dzidziusiem". Ciągle się upewniała, że nadal jest moim "małym dzidziusiem", do łask wróciła butla, a bidony, niekapki, zwykłe kubeczki stały się wrogiem nr 1...
Od tygodnia intensywnie przeprowadzamy trening czystości. Dusia przejęła inicjatywę po tym, jak mąż mimochodem powiedział jej, że jak nauczy się siusiać do nocniczka, to kupi jej takiego konika jak będzie chciała. Mowa tu o kucykach pony, które od dłuższego czasu są wielką dusiową miłością. Mamy już ich w domu całe stadko, ale jak to stwierdziła mała "Mamusiu nie mam jeszcze żółtego i zielonego konika i tatuś obiecał, że mi kupi, jak nauczę się siusiać do nocniczka". Tak, wiem, że niektórzy zaraz mi zarzucą przekupstwo, że nie tędy droga itp., ale cóż - dla mnie najważniejsze, że coś ruszyło w tej kwestii.
Dla małej taka obietnica okazała się niesamowitą motywacją. Na początku Dusia informowała, że robi siusiu, jak już jej leciało po nóżkach. I tak przez kilka dni. Wycierałam podłogi, zmieniałam majteczki i spodenki, tłumaczyłam, przytulałam i mówiłam, że na pewno następnym razem się uda. Od trzech dni małe sukcesiki;) Coraz częściej udaje jej się zdążyć na nocniczek;) Wczoraj tylko jedna wpadka:))) Nawet jak na spacer założyłam jej pieluszkę (niestety u nas ostatnio chłodniej i duży wiatr, co nie sprzyja nauce na dworze), to mnie pytała, czy może zrobić siusiu do pieluchy, a jak wróciłyśmy do domu, to kazała sobie ją ściągnąć i pobiegła do nocniczka;))) Tak bardzo się cieszę:))) Mam nadzieję, że już teraz coraz rzadziej pieluchy będą w użyciu (na noc nadal jej zakładam, choć od dłuższego czasu Dusia budzi się i ma papmka suchego).
No i przyjdzie nam małą zabrać do sklepu i kupić jej tego "żółtego i zielonego kucyka".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
 
Blogger Templates