Ads 468x60px

Blogroll

Blogroll

Blogger news

About

Blogger templates

wtorek, 12 czerwca 2012

Nie wiem, jak mam tłumaczyć...

Tyle razy prosiłam, mówiłam, ale nie dociera...

Nie mam pojęcia, jakich używać argumentów, by przekonać dziadków, iż kupując na każdym kroku Naduni to, na co ma ochotę i pozwalając jej na wszystko, robią krzywdę nam (rodzicom), ale przede wszystkim jej samej. Dusia ma dopiero niespełna 2,5 roku, a już wydaje jej się, że może mieć wszystko. I mamy kłopot, gdy jej czegoś kupić czy dać nie chcemy. Córka furii dostaje. Wrzaski, krzyki, a nawet rękoczyny są wówczas normą. I jesteśmy "be, brzydcy" itp. bo zabraniamy, egzekwujemy, wymagamy. Dziadkowie za to są super, bo nie stawiają granic i można z nimi robić dosłownie wszystko...

Dziś w sklepie moja mama była świadkiem takiego zachowania, gdy odmówiła kupienia kolejnej zabawki (oczywiście ze względu na to, że kategorycznie jej zabroniłam tego robić). Nie reagowałam w ogóle na zachowanie Dusi, bo chciałam, by mama doświadczyła tego, czego my - dzięki dziadkom - doświadczamy na co dzień i to nie w wersji jednorazowej. Ale mamę to nie ruszyło. Na moje stwierdzenie, że tak mamy cały czas, usłyszałam "przecież odłożyła te figurki". Tak, odłożyła, oczywiście. Tylko, że takie akcje zdarzają się kilkukrotnie w ciągu dnia to jedno, a drugie, Nadusia odbiera to jako wielką krzywdę, że nie może wziąć do domu sobie tego, co akurat wpadło jej w oko. Ewidentnie widać, że jest nieszczęśliwa z tego powodu. Mało tego mam wrażenie, ze sama nie rozumie sowich zachowań i tego, co się z nią dzieje...

Kocham moich rodziców i teściów, jestem im bardzo wdzięczna za okazywaną nam pomoc. Szanuję ich za to i doceniam ich starania. Jednocześnie jestem zła. Nie, raczej smutna, rozżalona i sfrustrowana, że moje prośby i argumenty są lekceważone. Już nie wiem, jak dobitniej i bardziej stanowczo domagać się tego, by Oni uszanowali nasze zdanie na ten temat i zaprzestali obdarowywania wnuczki przy każdej okazji (a zaznaczam, że mieszkamy wszyscy na jednym osiedlu, więc widujemy się kilkukrotnie w ciągu tygodnia). Boję się, że jak tak dalej pójdzie, to za dwa lata córka nie będzie potrafiła cieszyć się z drobiazgów, bo jej oczekiwania względem podarunków będą znacznie większe. Ja rozumiem, że rodzice są od wychowywania, a dziadkowie od rozpieszczania , ale wszystko ma swoje granice...
Tylko, jak uświadomić to dziadkom?

2 komentarze:

  1. getpink
    2012/06/13 08:40:48
    Nie mam pojęcia, jak to zrobić. Mam podobny kłopot, może bardziej z zakazami (tzn. ignorowaniem moich) i pozwalaniem na każde zachowanie, ale bardzo, bardzo podobnie to wygląda. Tak już chyba jest ;)

    jolantaszyndlarewicz
    2012/06/13 11:45:14
    Kochana tego nie przeskoczysz:( tak już niestety Dziadkowie mają i mieć będą ... i albo zrozumieją i dostosują się do Twoich próśb, albo będą dalej kupować. Po prostu musisz nad tym przejsć do porządku dziennego (tak u nas było) .... to się z czasem w Nadusi uspokoi ...zrozumie, że to nie tak działa, że każdy będzie jej prezenty robił ...albo stanie się tak (jak to u nas miało miejsce w przypadku Babci), ze Babcia sama się przekonała, że kupowanie wszystkiego co Olek palcem wskazał skończy się tym, że jej na głowe wejdzie ....raz pokazał co potrafi, drugi pokazał i niestety Babcia przyznała nam racje .....Owszem kupuje dalej prezenty, ale juz nie za każdym razem i nie wszystko ...raczej skromne rzeczy.
    Myśmy mieli tak, ze jak Olko wracał z weekendu u Dziadkó to diabeł z niego przez dwa dni był i poradzić sobie nie szło, ale konsekwencja w naszym zachowaniu stawiała go do pionu ...dlatego Kochana głowa do góry:) Buziaczek zasyłamy:)

    zmeczonasaska
    2012/06/13 13:28:30
    Doskonale Cię rozumiem, bo też ciągle główkuję jak powstrzymać dziadków. U mnie teściowie (bo swoją mamę już prawie oduczyłam i kupuje głównie owoce w ramach rozpieszczania) ciągle szukają okazji aby kupić małej coś dużego, bo drobiazgi dostaje za każdym razem, gdy ich odwiedza. Np. z okazji naszego ślubu kupują jej duży domek dla lalek "żeby się nie nudziła na weselu". Obłęd... Albo już w poniedziałek (w niedzielę od nich wróciła) dzwonią i (jak ja to mówię) "szczują"małą przez telefon, że kupili jej króliczki, kurczaczki, lalki, bajki i inne cuda i kiedy do nich przyjedzie... A gadam i gadam i sobie mogę gadać.. Ręce opadają :(
    Swoją mamę udało mi się powstrzymać ciągła gadką do bólu głowy prawie ;) Pomógł też fakt, że nie lubi dużej ilości gratów pod nogami, ale z teściami gorzej, bo nie umiem im ciągle brynczeć, a syna się nie słuchają... I ręce załamuję nad tym, że 'nic nie idzie z tym zrobić'. Czekam podle na sytuacje aż młoda zrobi im w jakimś sklepie ogromny sajgon i się sami nauczą.
    Mam nadzieję, że nastąpi to przed np. Komunią i dziadki nie wpadną na pomysł, żeby wziąć pożyczkę, aby kupić młodej nie wiem - laptopa, kłada, kucyka? :| tak tak, takich ludzi znam i w głowie mi się to nie mieści...

    nastusia81
    2012/06/13 17:22:51
    Madziu - u nas też o zakazy chodzi, a nie tylko o kupowanie, więc jak później stawiamy reguły, to młoda szaleje. U dziadków jest "do rany przyłóż", bo dziadki niczego nie zabraniają, więc Dusia nie ma pretekstów do złych reakcji
    Jolu - oby dziadkowie za późno nie doszli do wniosku, że jednak mieliśmy rację. Dusia już teraz potrafi powiedzieć, że nie chce tego prezentu, bo jej się nie podoba, i w ogóle nie chce się nim bawić/ nosić (jeśli to ubranie). Najgorsze jest to, że nasze mieszkanie powoli zamienia się w zbiorowisko mniej lub bardziej wartościowych gadżetów, którymi nota bene Duśka nie ma ochoty się bawić, a wyrzucić czy oddać innym dzieciom nie pozwala;/
    Sasko - ja właśnie wyperswadowałam zakupowe szaleństwo teściom i już w miarę się pilnują, a kłopot mam z moją mamą, która oszalała na punkcie wnuczki i nic do niej nie dociera. Zapomniał wół jak cielęciem był, bo gdy ja z siostrą byłyśmy małe, to o to samo mama miała pretensje do mojej babci (swojej mamy), a teraz popełnia dokładnie te same błędy;/

    OdpowiedzUsuń
  2. magbi77
    2012/06/13 21:59:34
    Nastusiu, jak ja Cię dobrze rozumiem! A u nas to jescze dochodzi to, że moja Mama ciągle mi brzęczy, że Olek ma za dużo zabawek, tylko ciekawe, że nie zauważa, że to Ona je głównie kupuje. Postanowiliśmy z mężem, że Olek na urodziny nie dostanie żadnych zabawek, tylko kupimy mu taki plac zabaw na podwórko. Powiedziałam Mamie, najbliższym,mże nie chcemy zabawek na urodziny, że jeżeli czują taką potrzebę, to mogą się dołożyć do zakupu tego małpiego gaju. I co? Mało nie padłam, ja zobaczyłam gości z toną, dosłownie toną zabawek i to wcale nie małego formatu. Ech.... Ja już potykam się o własne nogi, a Olek tym wszystkim znudzony, bo za dużo. Bądź konsekwentna i tyle, w myśl powiedzenia, że kropla drąży skałę nie siłą, lecz wiecznym padaniem. Buzi.

    jolantaszyndlarewicz
    2012/06/14 10:34:03
    Nastusiu na to jest jeden sposób. Musisz oddać Dusię na kilka godzin do Dziadkó,a Wy w tym czasie musicie wysprzątać mieszkanie z tych wszystkich zabawek, tóre zalegają i którymi Dusia się nie bawi. Zapakujcie je w worki i zanieście do piwnicy, a kiedy za pół roku je przyniesiecie zobaczycie, ze oszaleje z radosci na ich widok ....a wówczas schowacie częśc tych, którymi znó się znudziła ....nam to podpowiedziałą Teściowa i działa:) buziaczki i wierz mi, będzioe dobrze:)

    mama_zochulka
    2012/06/14 12:41:27
    Moja Zośka dostała masę prezentów raz jeden - pod choinkę - i mówię: nigdy więcej, bidna nie wiedziała, co ma z nimi robić, części nawet nie potrzymała w rękach dłużej niż pół minuty.
    Zauważyłam, że dla niej zabawki w ogóle mogłyby nie istnieć, za tak naprawdę liczy się czas, jaki z nią spędzamy. W ramach prezentów dostaje więc wspólne przeżycia :)
    Nie potrafię zrozumieć, jak to jest, że dziadkowie -dorośli przecież ludzie - robią takie rzeczy, pierwsi powinni dostrzec bezsens swojego postępowania... może ma to coś wspólnego z tym, że sami w dzieciństwie za wiele nie mieli, wiec teraz rekompensują to kupując tony rzeczy wnukom?
    Nie wiem, jaki jest na to sposób, skoro nie słuchają, może rzeczywiście zrozumieją dopiero wtedy, gdy przyjdzie im się zmierzyć z niezadowoloną Nadusią? Chyba że dla świętego spokoju wtedy też jej ulegną...
    Ja bym chyba postawiła na ciągłą perswazję z jednej strony, a z drugiej, proponowanie konkretnych rozwiązań nt. co mogą zrobić dla dziecka i z dzieckiem. Z dala od sklepów. ;)

    mama_pietruszki
    2012/06/17 13:06:00
    Ja ogólnie mam taką zasadę, że jak zabawki przychodzą do domu to potem jakoś szybko znikają. Czasem zanim młodzi zdążą je zauwazyć. A i tak się o nie potykamy.
    Co ciekawe, Pietruszka potrafi doskonale oddzielić to co wolno z dziadkami i z rodzicami. Wie, że rodzice są bardziej powściągliwi i to akceptuje. Może i u Was tak się w końcu stanie.

    OdpowiedzUsuń

 
 
Blogger Templates