Ads 468x60px

Blogroll

Blogroll

Blogger news

About

Blogger templates

wtorek, 29 stycznia 2013

Smutno mi okropnie...

I jakoś miejsca nie mogę sobie znaleźć...
Dziś dowiedziałam się, że zmarł jeden z wolontariuszy, którzy przychodzili do mnie na zajęcia. Nie miałam z nim bliskiego kontaktu, raczej należał do grona osób, które przychodziły, robiły swoje, ale nie zapadały w pamięć. Jednak od jakiegoś czasu jego los stał mi się zupełnie bliski...
Dlaczego?
3 lata walczył z chorobą. Dwa razy udało mu się wygrać z chorobą. Trzeciego ataku nie przeżył.

Pokonał go guz mózgu...

Dla Martina

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Znowu choroba;/

Tym razem to ja;( Miałam dwa tygodnie spokoju i znowu choróbsko mnie zaatakowało. W niedzielę dosłownie ścięło mnie z nóg. Temperatura, łamanie w kościach, ogień w gardle i wręcz potworny ból głowy. I znów - wg lekarki - mam się leczyć domowymi sposobami. Bo karmię piersią. Ta... ostatnio też tak doradzała i po tygodniu wróciłam do przychodni i bez antybiotyku się nie obeszło:( Czuję, że tym razem wrócę tam wcześniej...

piątek, 25 stycznia 2013

Żyjemy...

I mamy się dobrze:) Okres kwarantanny minął, dziewczynki nie załapały ospy:) Także wszyscy zdrówkiem się cieszymy i nie już tak zostanie. Proszę!
Tati mocno do przodu ruszyła. Ma 8 miesięcy, a od 3 tygodni siada, czworakuje, próbuje wstawać na nóżki (do pionu). Zalicza przy tym tyle upadków, że co chwilę słyszę, jak popłakuje i wzywa mnie swoim żałosnym "mmammma". Tak, wiem że 8-miesięczniak nie potrafi celowo używać słów, jednak mam wrażenie, że tak jak kiedyś Dusia, tak teraz Tatianka wyczaiła, że wołając to słynne "mmammma" sprowokuje mnie do jej zauważenia. Kochany szkrab:) Weszła też w okres lęku separacyjnego, więc dosłownie co chwilkę domaga się mojej obecności, wzięcia na ręce. Noce są ciut trudne, gdyż nie pozwala się do łóżeczka odłożyć, a że księżniczka wygodę lubi, to zajmuje 3/4 naszego łoża małżeńskiego:) Rano wstaję ciut połamana, nie zawsze wyspana, jednak miarowy, spokojny oddech Tati, jej mała łapka na mojej piersi wynagradzają wszelkie niedogodności:)
Dunia za to zaczęła mocniej odczuwać "siostrzaną konkurencję". Mobilna Tatianka stała się dla niej, a raczej jej zabawkowych skarbów swoistym zagrożeniem. Do tego widok małej na moich rękach szczęściem jej nie napawa. I choć, tak jak już kiedyś pisałam, staram się jak mogę okazać mojemu starszaczkowi, że jest dla mnie najważniejsza na świecie, Dunia czuje niedosyt maminej uwagi i zainteresowania. Ostatnio nawet mnie zapytała
"Dlaczego urodziłaś tą dzidzię?"
Wiem jednak, że w głębi swojego maleńkiego serduszka kocha swoją siostrzyczkę. "Mamusiu idę do pokoju, bo muszę zająć się tą naszą dzidzią, żeby nie płakała", "Jak się czujesz słoneczko? Dobrze spałaś?", "Czy Tatianusia może iść z nami do cioci, bo będę za nią tęsknić, mamusiu" i wiele wiele gestów i innych zwrotów świadczy o tym, że jednak Tatianusia jest fajna:)

Ach te moje kochane słoneczka...

A właśnie...

Od tego powinnam zacząć!  Moje młodsze słoneczko obchodzi dziś swoje pierwsze w życiu imieninki:) Z tej okazji kochanie
 

Życzymy Ci, byś zdrowo rosła, beztrosko spędzała dni na zabawie i poznawaniu świata,
by uśmiech nie znikał z Twojej pogodnej buźki
Kochamy Cię najbardziej na świecie!

piątek, 11 stycznia 2013

Popłakałam się...

Ze śmiechu. I wiem, że nie powinnam, bo me dziecię lekko przestraszone było, ale cóż...
Nadusia siedzi na nocniku już dłuższą chwilę. Słyszę jak tata do niej mówi:
  • Dusia już zrobiłaś siusiu, więc wstawaj!
  • Nie mogę, chyba utknęłam tu na dobre!
Biedna Dusia tak długo siedziała na nocniczku, że "zassało" jej pupcię :)

czwartek, 3 stycznia 2013

Boje się o Mamę;/

Dziś odebrała wyniki kolejnego kontrolnego rezonansu. Nie są dobre:( Cholerstwo, które półtora roku temu wykryto w głowie mojej Mamy rośnie...

środa, 2 stycznia 2013

Pochwalę się, a co:)

Zobaczyłam kiedyś to cudo. Urzekło mnie wielofunkcyjnością i pięknym kolorem:) No i cenę miało zdecydowanie bardziej przystępną niż Kitchenaid, choć i tak zdecydowanie zbyt wysoką jak na naszą kieszeń, by wydać ją ot tak po prostu...
Cichutko marzyłam i westchnęłam do męża, że kiedyś... że bardzo bym chciała... że może na jakąś wyjątkową okazję...
A w Wigilię dzwonek do drzwi, kurier wielkie pudło wnosi:) Moja radość przeogromna, niedowierzanie wielkie i wzrusz taki, że łzy ciurkiem pociekły:) I wcale nie pod choinkę, jak mój mąż powiedział, ale z miłości:)))
Oto mój nowy kuchenny pomocnik:)



Prawda, że fajny?

PS. Kocham Cię mój Gwiazdorku:*

wtorek, 1 stycznia 2013

Nowy Rok

Nowy Rok nadal choróbskami nas wita. Mężowi nasila się infekcja, dokuczają mu zatoki, Dusia bez zmian - przeziębiona pełną parą. Ja od wczoraj jestem na antybiotyku;/ Tati dziś zaczęła kaszleć, katar gdzieś jej zalega w nosku. Odciągam jej Fridą gęstą zieloną wydzielinę:( Jutro znów czeka nas wizyta w przychodni...
Ale, ale...
W końcu wkroczyliśmy w Nowy Rok:) "Trzynastki" zawsze były dla mnie szczęśliwe, więc mam nadzieję, że takie będą następne 365 dni:) Tego i Wam życzę!!!


 
 
Blogger Templates