Dusia obudziła się z
zakatarzonym nosem. Pomyślałam sobie - "świetnie, trzy dni w
przedszkolu wystarczyły, by się rozchorowała". Migiem udałyśmy się do
przychodni i okazało się, że to wcale nie przeziębienie (osłuchowo
czysto, węzły bez zmian, gardło czyste), a mocno
nasilona reakcja alergiczna;/ W zeszłym roku robiliśmy małej testy
alergiczne i wyszła jej wrażliwość na zarodniki pleśni. Niby tylko
"wrażliwość" a nie alergia, ale prawda jest taka, że co roku właśnie o
tej porze i wiosną Dunia męczy się z zawalonym noskiem;/ Dostała wziewy i krople sterydowe do noska. Mam nadzieję, że za dwa trzy dni będzie lepiej...
Spotkania.
3 tygodnie temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz