Remontujemy
dla Dusi pokoik. Tatiankę przeniesiemy z naszej sypialni do „starego” dusiowego
pokoju, gdyż na ścianach mamy typowo dziecięcą tapetę, a starszaczkowi zrobimy
pokoik na miarę przedszkolaka. Włączyliśmy Nadusię w przygotowania. Sama wybierała
kolory ścian, dodatki, „wyrażała” aprobatę na wybrane przez nas meble.
Chcieliśmy, by czuła się ważna i by nie odniosła wrażenia, że musi siostrzyczce
oddać coś swojego. I jak na razie chyba cieszy się z nadchodzącej zamiany. Oby jej tak
zostało, gdy przyjdzie czas, by przeniosła swoje skarby do nowego pokoiku…
Tatiance też
ciut odnowimy pokoik. Przestawimy mebelki, dobierzemy dodatki, nową lampę, by
nasz maluszek nie buntował się, że dostaje w spadku po Naduni tylko stare rzeczy.
Myślę, że nie ma znaczenia tu „starość” owych przedmiotów, a fakt, iż Tati jest
na etapie, że MUSI mieć, dostawać, robić wszystko to, co robi jej siostrzyczka.
Zatem mała również otrzyma kilka nowych gadżetów do swojego pokoiku;)
A
my w końcu odzyskamy sypialnię dla siebie. Cieszy mnie to i martwi
zarazem. Cieszy - wiadomo z jakich powodów:P Każdy, kto ma nocami
dziecię tuż obok siebie dobrze wie, iż o bliskość z mężem znacznie
trudniej. Cicho trzeba być i w ogóle:P Z drugiej strony "wyprowadzka"
młodszej pociechy oznacza, iż pewien etap w naszym życiu dobiega końca.
Tisia nie jest już niemowlaczkiem, wymagającym ciągłej, nieustannej
uwagi. To mała rozumna istotka, zaczynająca chodzić własnymi ścieżkami.
Zatem pępowina znacznie się wydłużyła od dnia jej narodzin... Tak, wiem,
taka kolej rzeczy, ale tak jak było w przypadku Nadusi i teraz jakoś mi
niefajnie, serducho się smuci...
Cóż... Dziewczynki mi rosną. Jakoś będę musiała się z tym pogodzić:)